Październik 2021 roku przyniósł jedną z najtragiczniejszych historii w polskich sportach walki. Artur „Waluś” Walczak, były strongman i zawodnik MMA, został znokautowany otwartą ręką przez Dawida Zalewskiego podczas gali Punchdown we wrocławskim klubie P1. Uderzenie doprowadziło do urazu głowy i powstania urazowego krwiaka podtwardówkowego. Mimo ponad miesięcznej walki medyków z wrocławskiego szpitala, 37-letni sportowiec nie odzyskał przytomności. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu zakończyła właśnie wielomiesięczne śledztwo w tej sprawie, ogłaszając decyzję o umorzeniu postępowania.
Prokuratura zamyka sprawę: ekspertyzy z pięciu dziedzin nie wykazały przestępstwa
Śledczy z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prowadzili postępowanie w dwóch kierunkach prawnych. Badano sprawę pod kątem artykułu 155 Kodeksu Karnego dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka, za które grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Równolegle analizowano możliwość naruszenia artykułu 160 Kodeksu Karnego, czyli narażenia pokrzywdzonego przez organizatorów wydarzenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprawidłową organizację imprezy.
Prokurator Karolina Stocka-Mycek z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu wyjaśnia w oficjalnym stanowisku, że po zakończeniu postępowania „brak jest znamion ustawowych wskazanych czynów zabronionych”. Śledczy przeprowadzili kompleksowe postępowanie dowodowe obejmujące przesłuchania szeregu świadków oraz uzyskanie pełnej dokumentacji dotyczącej organizacji wydarzenia i dokumentacji medycznej. Dodatkowo powołano biegłych aż z pięciu specjalistycznych dziedzin: informatyki, turystyki i sportu, fonoskopii, samoobrony, systemów i sztuk walki oraz zespół biegłych z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Decyzja wrocławskiej prokuratury pozostaje nieprawomocna.
Tragiczny nokaut: miesiąc walki o życie zakończył się śmiercią
Walka między Arturem Walczakiem a Dawidem Zalewskim na gali Punchdown we Wrocławiu trwała krótko, ale jej skutki okazały się tragiczne. Zalewski znokautował rywala uderzeniem otwartą ręką w twarz, co natychmiast spowodowało utratę przytomności przez gnieźnianina. Lekarze zdiagnozowali u 37-latka uraz głowy oraz urazowy krwiak podtwardówkowy – groźne powikłanie wymagające natychmiastowej hospitalizacji.
Walczak trafił do wrocławskiego szpitala, gdzie przez ponad miesiąc toczył walkę o życie. Mimo wysiłków personelu medycznego były strongman pozostawał w śpiączce i nigdy nie odzyskał przytomności. Jego śmierć wstrząsnęła środowiskiem sportów walki, a także wywołała pytania o bezpieczeństwo uczestników gal slapfightingu.
Dawid Zalewski, którego uderzenie okazało się fatalne w skutkach, odniósł się do tragedii w mediach społecznościowych. „Jest mi mega przykro, że nie udało się wygrać tobie tej walki, którą w ostatnich dniach toczyłeś w szpitalu. Wierzyłem że będzie dobrze!” – napisał zawodnik, wyrażając swoją rozpacz po śmierci przeciwnika. Zalewski nie został postawiony w stan oskarżenia – prokuratura nie znalazła podstaw do przypisania mu winy za tragiczny obrót wydarzeń.
Kontrowersje wokół zabezpieczenia: czy gala była właściwie przygotowana?
Bezpośrednio po tragedii pojawiły się głosy krytykujące organizatorów gali Punchdown za rzekomo niewłaściwe zabezpieczenie medyczne imprezy. Zarzuty te skłoniły przedstawicieli wydarzenia do wydania szczegółowego oświadczenia, w którym podkreślili, że „spełnili wszelkie obowiązujące wymogi prawne”.
Organizatorzy ujawnili konkretne dane dotyczące zabezpieczenia medycznego gali we wrocławskim klubie P1. Na miejscu znajdowała się karetka oraz zespół składający się z trzech ratowników medycznych i jednego ratownika pierwszej pomocy. Wszystkie wymienione osoby posiadały odpowiednie kwalifikacje do udzielania pomocy w przypadkach nagłych zagrożeń zdrowia i życia.
Oświadczenie organizatorów zawierało istotne wyjaśnienie dotyczące rodzaju karetki obecnej na gali. „Karetka będąca własnością prywatnej firmy medycznej nie służy do przewożenia osób z bezpośrednim zagrożeniem życia lub zdrowia do szpitala. Funkcję tę sprawuje wyłącznie państwowe pogotowie, które nie świadczy usług wynajmu personelu na prywatne wydarzenia” – czytamy w dokumencie. Przedstawiciele Punchdown argumentowali, że zastosowali standardowe rozwiązania dostępne dla organizatorów prywatnych imprez sportowych, którzy nie mają możliwości wynajęcia państwowych karetek pogotowia.
Fala krytyki wobec slapfightingu: neurolog ostrzega przed mechanizmem urazów
Wydarzenia z Wrocławia wywołały lawinę krytyki skierowanej w stronę całej dyscypliny slapfightingu, czyli sportowego policzkowowania. Środowisko medyczne ostro zabrało głos w sprawie bezpieczeństwa zawodników uczestniczących w tego typu galach. Fundamentalna różnica między slapfightingiem a innymi sportami walki polega na całkowitym braku możliwości defensywy. W boksie, MMA czy kickboxingu zawodnicy mogą bronić się przed ciosami, unikać ich lub blokować. W policzkowaniu reguły eliminują możliwość obrony – zawodnik musi przyjąć uderzenie bez reakcji, co dramatycznie zwiększa ryzyko poważnych urazów neurologicznych. Mózg pozbawiony naturalnych mechanizmów amortyzacji ruchu głowy jest narażony na gwałtowne przemieszczenie wewnątrz czaszki, co prowadzi do stłuczeń i krwiaków, dokładnie takich jak w przypadku Artura Walczaka.
Kim był Artur „Waluś” Walczak: od wicemistrza strongman do sportów walki
Artur Walczak pochodził z Gniezna i przez lata budował swoją pozycję w polskim świecie sportów siłowych. Sportową karierę rozpoczynał od zawodów strongman, gdzie zyskał rozpoznawalność dzięki imponującej sile fizycznej i determinacji. Największym osiągnięciem gnieźnianina w tej dyscyplinie było wicemistrzostwo Polski w parach zdobyte w 2015 roku – sukces, który potwierdził jego pozycję wśród krajowej czołówki strongmanów.
Z czasem Walczak zdecydował się na zmianę sportowej ścieżki i przeniósł do świata sportów walki. Jego fizyczna budowa i doświadczenie w dyscyplinach siłowych stanowiły solidną bazę do kariery w ringu. Pseudonim „Waluś” towarzyszył mu przez całą sportową drogę, stając się rozpoznawalnym znakiem zarówno na arenach strongman, jak i później podczas gal MMA i slapfightingu. Śmierć 37-latka po gali Punchdown w 2021 roku zakończyła życie sportowca, który przez lata budował swoją karierę w różnych dyscyplinach wymagających siły, wytrzymałości i odwagi.
