W polskiej ambasadzie w Berlinie doszło do wydarzenia, które wywołało burzę w polskich mediach i środowiskach politycznych. Peter Oliver Loew, dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt, otrzymał z rąk przedstawicieli Ministerstwa Spraw Zagranicznych odznaczenie Bene Merito. Oficjalne uzasadnienie mówi o „zasługach na rzecz działalności wzmacniającej pozycję Polski na arenie międzynarodowej”. Problem w tym, że odznaczony niemiecki historyk znany jest z wypowiedzi, w których – przerzuca odpowiedzialność za Holocaust na Polaków, wyśmiewa polskie roszczenia reparacyjne i kpi z polskich władz. Równocześnie polski profesor Andrzej Nowak spotyka się z krytyką ze strony obecnego rządu za mówienie Niemcom niewygodnej prawdy o ludobójstwie na Polakach.
Polski medal w Berlinie trafia do kontrowersyjnego niemieckiego historyka. MSZ chwali „zasługi dla Polski”
Peter Oliver Loew od lat kieruje Niemieckim Instytutem Spraw Polskich w Darmstadt, instytucją zajmującą się badaniem i popularyzacją wiedzy o Polsce w Niemczech. To właśnie ta działalność stała się formalnym powodem przyznania mu honorowej odznaki Bene Merito przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych kierowane przez Radosława Sikorskiego. Odznaczenie wręczono w polskiej ambasadzie w Berlinie, co dodatkowo podkreśla oficjalny charakter wydarzenia.
Ministerstwo w uzasadnieniu swojej decyzji wskazało na „zasługi na rzecz działalności wzmacniającej pozycję Polski na arenie międzynarodowej”. Resort dyplomacji podkreślił rolę Loewa w popularyzacji polskiej historii i kultury w społeczeństwie niemieckim. Teoretycznie brzmi to jak uzasadnienie warte honorowego odznaczenia państwowego.
Bene Merito to odznaczenie resortowe przyznawane przez ministra spraw zagranicznych osobom szczególnie zasłużonym dla polskiej dyplomacji i wizerunku kraju za granicą. Zwykle trafia do dyplomatów, naukowców i działaczy społecznych, którzy rzeczywiście przyczynili się do budowania pozytywnego obrazu Polski w świecie. Tym razem jednak wybór laureat wywołał falę krytyki, która daleko wykroczyła poza tradycyjne podziały polityczne.
„Przerzuca odpowiedzialność za Holocaust na Polskę”. Katalog antypolskich wypowiedzi Loewa
Paweł Sokala, publicysta aktywny w mediach społecznościowych, sporządził szczegółową analizę działalności Peter Olivera Loewa. Jego wpis na platformie X rozpoczyna się od wymownego stwierdzenia: „Ręce mi opadły. I już nie mają gdzie opaść niżej”. Sokala zwraca uwagę, że niemiecki historyk rozsławił się „snuciem opowieści o polskiej współwinie za Holokaust”. To zarzut niezwykle poważny, dotykający fundamentów polskiej polityki historycznej i pamięci o II wojnie światowej.
Loew publicznie kpił z prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, zarzucając mu „rewizjonizm historyczny”. To oskarżenie padło w kontekście polskich starań o obronę prawdy historycznej dotyczącej wyłącznej odpowiedzialności niemieckiej za zbrodnie Holokaustu. Niemiecki historyk wyśmiewał również polskie roszczenia w kwestii reparacji wojennych, nazywając je pogardliwie „reparacjami Kaczyńskiego”, mimo że żądania te poparła niemal jednogłośna uchwała demokratycznie wybranego polskiego Sejmu.
W repertuarze Loewa znalazły się również „słabo zawoalowane groźby” wobec Polski. Historyk wskazywał na „potencjalnie groźne dla Polski konsekwencje”, jakie może nieść upieranie się przy roszczeniach reparacyjnych. Tego typu wypowiedzi odbierane są jako forma nacisku i zastraszania, szczególnie gdy padają z ust przedstawiciela niemieckiej instytucji naukowej zajmującej się sprawami polskimi.
Burza oburzenia w wielu środowiskach. „Ręce mi opadły i nie mają gdzie opaść niżej”
Reakcja na decyzję MSZ nie ograniczyła się do środowisk opozycyjnych. Krytyka popłynęła z wielu kierunków, obejmując historyków, publicystów i zwykłych obywateli. Paweł Sokala w swoim wpisie zadał fundamentalne pytanie: „Dlaczego my sobie takie rzeczy robimy?” i podsumował sprawę jednoznacznie: „Peter Oliver Loew nie jest przyjacielem Polski i na żadne polskie odznaczenia państwowe NIE ZASŁUGUJE”.
Paweł Jabłoński, były wiceminister spraw zagranicznych z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, nie ukrywał oburzenia. „Wstyd. Peter Oliver Loew – negacjonista niemieckich zbrodni (przerzuca odpowiedzialność za Holokaust na Polskę) został właśnie odznaczony decyzją Radosława Sikorskiego” – napisał polityk. Dodał przy tym prognozę: „Ten rząd znajdzie się w podręcznikach obok największych zdrajców w historii Polski”. To niezwykle ostre słowa, świadczące o głębokości sporu wokół tej decyzji.
Jacek Sasin, były wicepremier i minister aktywów państwowych, nazwał decyzję Sikorskiego „haniebną”. W swoim wpisie przedstawił ironiczny wykaz „zasług” uprawniających do polskiego odznaczenia: „Budujesz fałszywą narrację historyczną na rzecz Niemiec? Obciążasz współwiną za niemieckie zbrodnie Polaków? Chwalisz Donalda Tuska za 'zrzeczenie się reparacji dla Polski’? Możesz liczyć na uhonorowanie przez rząd Koalicji 13 grudnia orderem”.
Kuriozalne uzasadnienie MSZ wobec faktów. Co rzeczywiście zrobił Loew dla Polski?
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w oficjalnym uzasadnieniu wskazało na zasługi Loewa dla „wzmacniania pozycji Polski na arenie międzynarodowej”. Brzmi to paradoksalnie w zestawieniu z konkretnymi wypowiedziami i działaniami odznaczonego historyka. Powstaje pytanie: czy można mówić o wzmacnianiu pozycji Polski, gdy jednocześnie obwinia się Polaków za udział w Holokauście?
Loew rzeczywiście ma na swoim koncie działania, które można uznać za pozytywne dla polskiego wizerunku. Zajmował się tłumaczeniami polskiej literatury na język niemiecki, co niewątpliwie przyczyniło się do popularyzacji polskiej kultury. Prowadził działania na rzecz popularyzacji polskiej historii w Niemczech, choć sposób tej popularyzacji budzi właśnie największe kontrowersje.
Ostatnio Loew brał aktywny udział w działaniach mających na celu ustawienie w Berlinie „głazu upamiętniającego polskie ofiary II wojny światowej”. Problem pojawia się jednak, gdy skonfrontujemy te działania z narracją, jaką niemiecki historyk buduje wokół odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Czy można jednocześnie upominać się o pamięć o polskich ofiarach i sugerować polską współwinę za Holocaust?
Paweł Sokala w swojej analizie przyznaje: „Czy przyczynił się do popularyzacji wiedzy o Polsce w Niemczech? Pewno tak. Czy zrobił w życiu coś dla Polski pozytywnego? Oczywiście”. Jednak te pozytywne działania w opinii krytyków są całkowicie przekreślone przez antypolską narrację historyczną, którą Loew konsekwentnie buduje w swoich wypowiedziach publicznych.
Podwójne standardy rządu Tuska. Nowak atakowany, Loew nagradzany
Szczególnie jaskrawo kuriozalność sytuacji uwidacznia się w zestawieniu z traktowaniem polskiego profesora Andrzeja Nowaka. Ten wybitny historyk, specjalista od historii Europy Wschodniej i stosunków polsko-rosyjskich, spotkał się z ostrą krytyką ze strony obecnego rządu za swoje wystąpienia w Niemczech. Nowak podczas wykładów dla niemieckich polityków i dziennikarzy po raz pierwszy w tamtejszej przestrzeni publicznej szeroko poruszył temat przemilczanego ludobójstwa na Polakach podczas II wojny światowej.
Profesor Nowak przedstawiał niemieckim odbiorcom niewygodną prawdę historyczną o masowych zbrodniach na ludności polskiej, o planach całkowitego zniszczenia polskiej inteligencji, o Generalnym Planie Wschodnim zakładającym eksterminację narodu polskiego. To był pierwszy tak szeroki i bezpośredni przekaz na ten temat w niemieckiej przestrzeni publicznej. Reakcja obecnych władz była jednak krytyczna.
Polski profesor, który mówi Niemcom prawdę o ich zbrodniach na Polakach, spotyka się z krytyką polskich władz. Niemiecki historyk, który według krytyków przerzuca odpowiedzialność za Holocaust na Polaków, otrzymuje państwowe odznaczenie. Ten kontrast nie umyka uwadze komentatorów i wywołuje pytania o spójność i kierunek polityki historycznej prowadzonej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
